Jacek Zieliński objął zespół Korony w sierpniu tego roku i wydostał złocisto-krwistych ze strefy spadkowej. Drużyna z Kielc wciąż ma swoje problemy, o których porozmawialiśmy z jej szkoleniowcem. – Oddajemy dużo strzałów, ale zdobywamy za mało bramek. Ostatnio w dobrej dyspozycji strzeleckiej jest Adrian Dalmau, jednak to nie wystarczy – powiedział 63-latek przed spotkaniem z Widzewem Łódź w 1/8 finału Pucharu Polski. Transmisja w TVP.
👉 "Musimy być najlepszą wersją siebie". ŁKS gotowy na Legię
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Po meczu z Górnikiem Zabrze mówił pan, że rywale was zdemolowali. Różnica była według pana aż tak duża?
Jacek Zieliński: – Wypowiadając te słowa miałem na myśli drugą połowę. W pewnym momencie przeciwnicy przebiegli się po nas. W drugiej połowie wyglądaliśmy na zagubionych, a dwa gole strzelone w końcówce spotkania trochę zamazały obraz spotkania. Szkoda, bo okres poprzedzający starcie z Górnikiem był dla nas niezły i liczyliśmy na więcej.
– Wcześniej, w trzech meczach zdobyliście pięć punktów. Był pan zadowolony z tego dorobku?
– Żałuję meczu z Lechią Gdańsk, bo rywale nie stworzyli sobie zbyt wielu sytuacji i mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Pozytywem tamtego starcia było to, że nie straciliśmy bramki. Teraz chcemy wygrać z Widzewem i zrehabilitować się za porażkę z Górnikiem.
– Przejął pan Koronę na początku sierpnia. Jest pan zadowolony z tego, co udało się zrobić z drużyną przez ostatnie miesiące?
– Uważam, że jest za wcześnie na podsumowanie. Przed nami dwa spotkania, których wyniki mogą wpłynąć na postrzeganie naszej pracy. Cały czas staramy się to wszystko poukładać. Nie miałem wpływu na letnie transfery, ani na okres przygotowawczy. Spodziewałem się, że nie będzie łatwo i tak właśnie jest. Przed rozpoczęciem pracy zazwyczaj liczy się na więcej, a rzeczywistość później to weryfikuje.
– Który z dotychczasowych występów Korony rozczarował pana najbardziej?
– Mecz z Górnikiem nam nie wyszedł, ale najbardziej boli starcie z Radomiakiem Radom, które przegraliśmy 0:4. Mówimy o derbowym starciu, mającym wielkie znaczenie dla kibiców. To była gorzka pigułka do przełknięcia. Pozostaje nam liczyć na to, że zrewanżujemy się Radomiakowi wiosną.
– Gdzie widzi pan największy problem w grze zespołu?
– Mankamentem jest wykończenie akcji. Oddajemy dużo strzałów, ale zdobywamy za mało bramek. Ostatnio w dobrej dyspozycji strzeleckiej jest Adrian Dalmau, jednak to nie wystarczy. Do tego dodać trzeba pracę nad większą stabilizacją w obronie. Mamy dobre okresy, w których tracimy niewiele goli, ale potem przytrafiają nam się takie występy jak z Radomiakiem czy Górnikiem, kiedy pozwalamy rywalom na zdecydowanie zbyt wiele.
– Wspomniał pan o tym, że nie miał wpływu na letnie transfery. Czy w takim razie można spodziewać się jakichś ruchów kadrowych zimą?
– Trudno mówić o dużych zmianach, ale liczę na dwa-trzy konkretne wzmocnienia, taką obietnicę usłyszałem od władz klubu.
– Czy w obliczu problemów ze skutecznością będziecie rozglądać się też za napastnikiem?
– Myślę, że sprowadzenie bramkostrzelnego snajpera to cel większości ekstraklasowych klubów. Na razie czekamy z konkretnymi planami. Przed nami dwa ważne spotkania, w których zawodnicy mogą jeszcze się wykazać.
– Jak ocenia pan trwający sezon Ekstraklasy?
– Jestem w tej lidze od lat, dlatego trudno mówić o tym, bym był czymś zdziwiony. Bardzo pozytywnym zjawiskiem jest to, że kluby występujące w europejskich pucharach zaczęły z powodzeniem łączyć to z grą w Ekstraklasie. Można narzekać i nazywać Ligę Konferencji "Pucharem Biedronki", ale tam też jest kilka solidnych drużyn. Trzeba docenić to, co robią Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok.
– Przed wami starcie z Widzewem w Pucharze Polski. Jak traktujecie udział w tym turnieju?
– Priorytetem jest oczywiście utrzymanie w Ekstraklasie, ale skoro już jesteśmy w 1/8 finału, to chcemy dotrzeć jak najdalej. Jeśli pokonamy Widzew, pozostaną nam do zrobienia dwa kroki, by zagrać w finale na PGE Narodowym, co byłoby dla klubu historycznym sukcesem. Do środowego spotkania podchodzimy bardzo poważnie, zamierzam wystawić najmocniejszy skład. Nasz rywal ostatnio nie ma najlepszego okresu, dlatego można powiedzieć, że w środę w Kielcach spotkają się dwa zranione zespoły, które chcą wrócić na zwycięską ścieżkę.
– Woli pan zmierzyć się z przeciwnikiem z Ekstraklasy czy lepiej byłoby zagrać z kimś z niższej klasy rozgrywkowej?
– Nie zwracałem wielkiej uwagi na rywala. Bardziej zależało mi na tym, by być gospodarzem spotkania ze względów logistycznych. Postaramy się wykorzystać atut własnego boiska i awansować do ćwierćfinału przy wsparciu naszej publiczności.
– Myśli pan, że Korona utrzyma się w Ekstraklasie szybciej niż w poprzednim sezonie?
– Trudno powiedzieć, ale nastawiam się na walkę do końca. Korona od dłuższego czasu gra o utrzymanie w Ekstraklasie i wydaje się, że tak samo będzie również teraz. Jeśli jednak tylko pojawi się możliwość, by utrzymać się w Ekstraklasie szybciej, niż w ostatniej kolejce, zrobimy wszystko, by ją wykorzystać.
Następne